Klementyna z Tańskich Hoffmanowa, Rozrywki dla dzieci, t. 1, Poznań, 1932, s. 127-132
WIADOMOŚCI MOGĄCE BYĆ MATKOM PRZYDATNE. SŁÓW KILKA O METODZIE JACOTOT.
Nie mogę, zdaje mi się, korzystniej wznowić tego przedmiotu, jak rozpoczynając go od słów kilku o metodzie uczenia, używanej od lat kilku z wielką korzyścią w Belgii i we Francyi, znanej pod nazwą: nauczania powszechnego według Jacotot. Nie myślę wchodzić w zgłębianie jej zasad; we Francyi, w innych krajach, u nas nawet, dała ona już powód do licznych i uczonych rozpraw, do pochwał i nagan – ale ja zamknięta zawsze w prostym i nie wielkim obrębie, jaki mi skłonność wrodzona wraz z zdolnością naznaczyły, wezmę tylko z tej metody myśl jednę; tę zastosuję do ulepszenia u nas ważnej gałęzi domowego wychowania; szczęśliwa, jeśli matki i nauczycielki uznają jej użyteczność, jeśli ich córki i wychowanki jaką korzyść z jej wykonania odniosą.
Równie uznaną jak często powtarzaną jest prawda, iż gruntowna znajomość ojczystego języka jest kluczem do nauk i do wiadomości wszelkich. Mówić nim płynnie i czysto, pisać gładko i logicznie, są dwie umiejętności najważniejsze. Mówić i pisać jest to bowiem potrzeba każdej chwili, każdego zdarzenia, każdej okoliczności życia osób lepiej wychowanych, bądź w domowem, bądź w towarzyskiem, bądź w publicznem życiu. Bez tych dwóch umiejętności, największa nauka się nie wyda; będzie martwą, w podobieństwie jak wiara bez uczynków; bo mowę, tak pisaną jak ustną, można nazwać uczynkiem myśli.
Przyznajemy wszyscy rzetelność tych zdań i uwag, a przecież te dwie umiejętności w edukacyi bardzo są zaniedbane, mianowicie pierwsza; i bez przesady powiedzieć można, że lubo nie wiele osób u nas czysto i dobrze po polsku pisze, mniej jeszcze w mowie ustnej też zachowuje przymioty. Codziennie zdarza się widzieć młode panienki, troskliwie chowane, które wiele posiadają wiadomości, piszą niezłym stylem, a wysłowić się nie umieją, zwłaszcza w ojczystym języku, i ta nieumiejętność w tym jednym przedmiocie, całą ich biegłość w innych, grubą okrywa zasłoną i prawie nieużyteczną czyni. Słyszałam nie raz matki ubolewające nad tą wadą córek; ubolewając wraz z niemi, nie widziałam ku jej wytępieniu radykalnego lekarstwa, chyba w zupełnej trybu edukacyi u nas odmianie — aliści czy tanie dzieł kilku o metodzie Jacotot, podały mi ową myśl napomkniętą wyżej, a którą teraz będę się starała jak najdokładniej wyłożyć.
Jacotot mówi, że wszyscy ludzie z jednakowem rodzą się usposobieniem umysłu, i zaręcza, że każdy pięknie pisać będzie, byleby według jego metody był uczony. Na to zgodzić się trudno; ale na to jednak przystać snadnie można, że każde dziecko starannie wychowane, gdy nad niem, stosownie do zasad jego, matka lub nauczycielka przez czas jakiś popracuje i dziecko samo przykładać się będzie, nabierze łatwości w wysławianiu się ustnie i na piśmie. Podstawy metody Jacotot, co do posiadania praktycznego ojczystego języka, (to jest tak, żeby nim dobrze mówić i pisać) jest umieć jedno dobre dzieło na pamięć, i tę właśnie myśl jego pełną prawdy, zastosować umyśliłam do potrzeb dzieci polskich. On co do nauki języka francuskiego, obrał za to dzieło, którego na pamięć uczyć się należy, Telemaka. Sądzę, że bez żadnej ze strony naszej straty, na tenże sam użytek śmiało Pana Podstolego zalecić można. Nie jest zapewne ta książka tak wytwornym i kwiecistym stylem pisana, jak tamta; znajdzie się bez wątpienia parę wyjątków z łaciną i prawniczemi szczegółami, które opuścić można, wyrazów kilkadziesiąt przestarzałych , które- powszechnie dziś używanemi zastąpić się dadzą, ale co do czystości polszczyzny, co do logiczności stylu, a nade wszystko co do nauk, narodowi naszemu, stanowi i życiu pospolitemu przydatnych, jakże daleko przejdzie Podstoli Telemaka.
Jacotot zaczynać każe z dziećmi, które nic zgoła nie umieją, i trudno pojąć, jak dla takich przydatny być może Telemak; jednak on na tem dziele uczniów swoich czytać, pisać, myśleć, rozumować uczy. Tak na przykład zaczyna: Mistrz mówi Calypso uczeń za nim Calypso. Mistrz: Calypso ne ... Uczeń toż samo; i tak dalej, dalej, po słowie, aż do końca sensu: Calypso ne pouvait se consoler du départ d`Ulysse. Wtedy dziecko, które już te słowa na pamięć umie, poznaje litery tych wyrazów, składa je, powtarza głoski i zgłoski, nareszcie pisze to samo. Pierwsza lekcya kończy się zwyczajnie na tym jednym sensie, i to trwa, dopóki uczeń pierwszej księgi całej tym sposobem nie przejdzie. Nim to nastąpi, dziecię już czyta gładko, pisze nieźle, i pamięć znacznie wprawiło, bo całą księgę umie co do słowa. Nie zaprzeczam użytku tej metody; ale uznając ją bardzo korzystną do edukacyi publicznej, nie śmiem narzucać takiej pracy domowej, i sądzę, że dla otrzymania pożądanego dla nas skutku, dosyć będzie postąpić sobie jak następuje :
Panienka od lat dwunastu do szesnastu, (można wcześniej lub później, według usposobienia i ochoty), niech weźmie Podstolego, i niech przy matce albo przy nauczycielce przeczyta z największą uwagą księgę pierwszą. Jeżeli jej jeszcze dobrze nie obejmie, niech czyta raz drugi i trzeci; kiedy już po trafi opowiedzieć w ogólnych i krótkich słowach treść tej księgi, niech przystąpi do uczenia jej się na pamięć. Z początku nie trzeba przedsiębrać bardzo wiele; niechby na przykład paragraf pierwszy na trzy razy i na więcej wystarczył , niechby na pierwszy dzień nie więcej przypadło , jak od tych początkowych słów : Gdym był raz w drodze, do tych zaprosił do dworu. Ale już należy umieć doskonale, i powiedzieć głośno, cały wyjątek dobitnie, śmiało, bez żadnej omyłki. Matki i nauczycielki w dopilnowaniu spełnienia tych warunków, mają być bardzo ostre, bo od niego najwięcej skorzystanie z tego sposobu uczenia zależy. Zadanie dzisiejsze powinno być powtórzone jutro wraz z jutrzejszem i tak do końca pierwszego paragrafu. Drugi na mniej już razy podzielony, skoro także równie doskonale umiany będzie, powinien być wraz z pierwszym powtarzany i tak do czternastego, który pierwszą księgę kończy. Wtedy przez parę dni pierwszą księgę całą powtarzać uczennica z pamięci powinna i dopiero wziąść się do takiegoż samego z drugą ćwiczenia. Jednak przynajmniej raz w tydzień należy, aby powtarzała wszystko, czego się nauczyła, i to tak trwać będzie, dopóki przynajmniej pierwszej części Pana Podstolego nie będzie miała co do słowa w pamięci. Prócz tego , zaraz pierwszego dnia, w porządnym zeszycie, należy, nauczywszy się dobrze zadania, napisać go również do słowa z pamięci i codzień nauczony. A wyjątek dopisywać, nie dozwalając sobie żadnego błędu, żadnego opuszczenia. Równie jak w dopilnowaniu mówienia głośnego, dobitnego, tak i ta osoby nauczające powinny być bardzo wymagające i surowe; czystość pisania, akuratność, są bowiem do skorzystania istotnego nieodzownemi warunkami. Gdy tak pierwsza część zużytkowana będzie, można tak przejść i dwie następujące, a jeżeli widzi się znaczne postępy uczennicy, można ich użyć w inny więcej zajmujący sposób. Niech już tylko czyta uważnie po paragrafie, niech opowiada dokładnie, niech pisze własnemi wyrazami; później, gdy tak już wszystkie trzy części przyswoi sobie, można jej zadawać oddzielne z tego dzieła wy pracowania. Tak na przykład niech napisze i opowie wszystko, co w niem było powiedziane o przeznaczeniu kobiet , ich wychowaniu i cnotach, o religii, o gościnności, o rządzie, o miłości ojczyzny i tern po dobnie. Zaręczyć można śmiało, że choćby to całe ćwiczenie rok i więcej zajęło, nie pożałują ani matki, ani córki użytego nań czasu ; napełnią się usta uczennic obfitością słów i wyrażeń prawdziwie polskich, do rozmów potocznych i codziennych; będą przychodzić pod ich pióro właściwe i szczęśliwe każdej myśli obroty; ustanie potrzeba ratowania się obcą mową; a w dodatku zbogaci się jeszcze ich umysł i serce zapasem czystych, moralnych, narodowych zdań i uczuć (...).